Nazwa Hermes zobowiązuje. Bóg handlu i podróży po prostu musi mieć najwyższą markę, wymyślać najpiękniejsze torebki świata i sprzedawać ich najwięcej.Cała historia Hermesa zaczęła się w 1837 roku od… siodeł. Robił je w niewielkim zakładzie rymarskim niemiecki emigrant Thierry Hermes. To co zarobił natychmiast inwestował – w skóry najwyższej jakości i we własne wykształcenie. Pasją zdobywania wiedzy natchnął syna, który nie tylko przejął zakład ojca, ale i kształcił się w najlepszych szkołach popołudniami zaczytując się w dziełach Fryderyka Nietzschego. Szybko reagował na to, co w świecie się działo. Natychmiast dostrzegł rosnącą sieć linii kolejowych i wyciągnął odpowiednie wnioski – zaczął projektować torby dla podróżnych. I tak w 1892 roku pojawił się HAC – torba „wysoka z paskami”.Kolejny z Hermesów, Emile Maurice, postanawia sprawdzić swoje towary w praktyce. Wyrusza w wielką podróż na wschód, do Petersburga, zatrzymując się w każdym większym mieście. W Polsce torby od Hermesa kupują Radziwiłłowie, Czartoryscy, Poniatowscy… Rynek został wzięty niemal boskim szturmem!Ale świat mody ma to do siebie, że jedne podbój nie wystarczy, że trzeba go zdobywać wciąż na nowo. Kiedy więc na drogach zaczynają królować automobile rodzina nie przegapia szansy. Kierowca musi przecież mieć rękawiczki ze skóry renifera, skórzany ochraniacz na zegarek czy podręczną torbę…Ale Hermes to nie tylko handel, nie tylko właściwe odczytywanie ludzkich potrzeb, to także elegancja i wyrafinowany smak. Nic więc dziwnego, że kiedy Hermes kupił dwupiętrową kamienicę w Paryżu, wypełnił ją nie tylko towarem na sprzedaż ale i dziełami sztuki.Wkrótce stało się tak, że większość świata postawiła między marką Hermes a sztuką znak równości.
Jeśli chcecie poczytać więcej o firmie Hermes zapraszamy do najnowszego, grudniowego numeru „Werandy”, na stronę 30.
Warto!
